Komentarze: 6
Czy odpowiadamy za to, co myślimy? Czy można zamknąć swoje myśli i cenzurować swoje uczucia? Chyba jednak nie. W naszym społeczeństwie często, gdy opinie są "nieprawomyślne", nie zgadzają się ze sterowanymi gustami większości, są uznawane za złe, nieprawidłowe, krzywdzące, szkodliwe. Przypomina się aż Święta Inkwizycja i średniowieczne tzw. "herezje". Prawda często w oczy kole, a mówiący prawdę nazywani są złośliwcami, którzy odgrywają się na innych za swoje (często nieistniejące) niepowodzenia. Ludzie boją się krytyki. Boją się, ze ktoś zarzuci im coś, co, na domiar złego, będzie prawdą. I wtedy runie ich reputacja, szczęście, pomyślność i kto wie co jeszcze. Trudno jednemu z drugim wytłumaczyć, że mówiąc coś, nie chciało się ich urazić, nie było celem wypowiedzi zmieszanie kogoś z błotem. Krytyka przecież może być konstruktywna, choć zawarta w ostrych słowach, ale konstruktywna. Może pomóc zmienić się na lepsze. Trochę, odrobina dobrej woli, a śmiertelny wróg stanie się przyjacielem na dobre i na złe. Takim, który to, co złe krytykuje, ale to, co dobre chwali. Jednak nie wszyscy są gotowi na krytykę. Wolą trwać w marazmie i przekonaniu o własnej doskonałości. To niech trwają. Całego świata się nie uratuje.
Nigdy przyszłość nie ukazuje się w piękniejszych kolorach niż wówczas, gdy patrzymy na nią przez szklankę chambertina. hr. de la Fere