Komentarze: 11
Miałem ostatnio wątpliwą przyjemność uczestniczyć w wieczorze autorskim pewnego pana Poety, którego nazwisko wolałbym przemilczeć. Zaczęło się niewinnie. Prawie pełna sala, prawie żadnej znajomej twarzy, a już twarzy w wieku zbliżonym do naszego ze świecą szukać. Jakiś łysol przy stoliku, szumnie nazwany poetą. Po chwili zaczęło się i znalazłem w końcu przyczynę narastającego we mnie od początku niepokoju. Przez całe to marnej jakości spotkanie nie wiedziałem co uznać za jego najgorszą część - czy recytację, która wołała o pomstę do nieba (choć recytatorki były wcale fajne), czy śpiewaka, któremu Bozia poskąpiła talentu, czy w końcu wiersze pana Poety, które dobiły mnie totalnie. Różnicy między wierszem, a komentarzami pana Poety nie dało się odczuć. Były tak samo bezsensowne i mówione tak samo bezbarwnym tonem. Mimo tego, że podobno miała być jego poezja skierowana do młodzieży, do jej przedstawicieli obecnych na sali nie trafiła (jedynym odnotowany efektem wierszy pana Poety była drzemka ;))). Te wiersze nie posiadały czegoś, czego nie da się nazwać - jakiejś metafizyczności, tajemniczości, eteryczności... Może to inna od naszej estetyka? Nie wiem. Wiem za to, że pan Poeta powinien zapamiętać na pewno to jedno zdanie: "Nie każdy musi pisać wiersze". I zastosować się do niego.
Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia. Mark Twain