Najnowsze wpisy, strona 11


sty 26 2004 Trzynastka
Komentarze: 9

Czy jestem przesądny? Eee tam, chyba nie. Gdzieżbym w takie bzdury wierzył. Ja rozumiem - kiedyś, w dawnych czasach, ale teraz, gdy nauka potrafi wyjaśnić prawie wszystko? Nowoczesny człowiek powinien być wolny od wiary we wszelkiego rodzaju zabobony. Nie powinien zwracać uwagę na żadne tam czarne koty (moim zdaniem, nota bene, bardzo miłe zwierzątka), które zamiast chodzić sobie spokojnie po dachach, przełażą tuż przed nosem. Guziki powinien zostawić w spokoju nawet na widok kominiarza, bo a nuż utarga i będzie kłopot. Nie wierzyć w horoskopy, bo wiadomo, że to wymysły wzięte z sufitu, nie chodzić do wróżki, bo każda to szarlatanka i oszustka, nie bać się trzynastki, bo to liczba jak każda inna... No i mimo, że śmieszą Amerykanie, którzy w swoich hotelach po 12. piętrze mają 14. i wmawiają sobie, że pokoju nr 13 nie ma, to zawsze, gdy przychodzi łańcuszek szczęścia, mimo, że się nie wierzy w działanie, rozsyła się go po ludziach, a gdy drogę przejdzie nam czarny kot, to czujemy się jakby mniej pewnie. Zawsze w ślad za myślą "To głupota", podąża druga: "A może jednak coś w tym jest...?". I gdzie się podziała twoja pewność, człowieku XXI wieku?

Ludzie wierzą, że aby zdobyć sukces, trzeba wcześnie wstawać. Otóż nie! Trzeba wstawać w dobrym humorze. Marcel Achard

felis : :
sty 22 2004 W obliczu bólu nie ma bohaterów
Komentarze: 15

(...) "Czy gdybym mógł ją uratować zwiększając swoje męki, uczyniłbym to? - zapytał się w myślach. - Tak, nie wahałbym się." Ale była to wyrozumowana decyzja: uznał, że tak należy postąpić. Nie podyktowała mu tej odpowiedzi miłość. Tu, gdzie teraz przebywał nie odczuwało się nic prócz bólu i strachu przed jeszcze większym bólem. A zresztą, czy kiedy się cierpi, można z jakiegokolwiek powodu szczerze pragnąć, aby ból się wzmógł? Tego jeszcze nie wiedział.
(...) Osunął się na kolana jak rażony gromem. (...) Przed oczami zrobiło mu się żółto. Niemożliwe, niemożliwe, aby jeden cios mógł wywołać tak przeraźliwy ból! (...) Poznał odpowiedź na swoje pytanie. Nigdy, z najwznioślejszago powodu, nie można pragnąć zwiększenia bólu. Chce się tylko jednego: by zelżał. Nic na świecie nie jest tak straszne jak ból fizyczny. W obliczu bólu nie ma bohaterów, w obliczu bólu nie ma bohaterów - powtarzał w myślach tarzając się po posadzce i bezradnie tuląc do siebie rwące lewe ramię. (...)
(George Orwell "Rok 1984")

No właśnie - czy można być bohaterskim wobec bólu? Czy w imię wyższych racji zniesiemy każde, najgorsze nawet upokorzenie, wytrzymamy wszystko mając na myśli coś dla nas ważnego? Myślę, że jest to możliwe. Ale przekonany o tym nie jestem. Dlatego nigdy, przenigdy nie chciałbym się znaleźć w podobnej sytuacji. Z jednej strony była by to próba dla moich uczuć, ale z drugiej... Co by było gdybym zawiódł? Gdybym nie wytrzymał i dał się złamać? Zawiódł bym. Przede wszystkim siebie. Pewnie, nawet gdyby nikt się o tym nie dowiedział, czułbym dla siebie wszechogarniającą pogardę. To byłoby chyba najgorsze.

Kto nigdy nie był dzieckiem, nie może stać się dorosłym. Charles Chaplin

felis : :
sty 19 2004 Karnawał w pełni
Komentarze: 11

Już po choince, tzn. zabawie karnawałowej w naszej szkole (tj. była wczoraj). Jednym się podobała, innym nie (prawda Słońce?), ale ogólnie można ją zaliczyć do udanych. Jak zwykle trochę kłopotów z belframi (np. nie podobał się nasz wybór Króla Balu), co jednak nie wpływało zbytnio na poziom zabawy. A już a propos tej - było nieźle dopóki muzyka była normalna. Nasi "didżeje" są do chrzanu ogólnie - to wiedzieliśmy, ale jak puścili pięć razy stary przebój disco polo "Jesteś szalona" to dostałem ataku apopleksji i trzeba mnie było wynosić z sali ;))). Najważniejsze, że ludzie mnie nie zawiedli, podtrzymywali nastrój, co mi się b. podobało. Pozostała jednak po dyskotece jedna nierozwiązana tajemnica - jak dwie wiecznie odchudzające się (nota bene, nie bez powodów) opiekunki samorządu przecisnęły się przez 25 cm szparę do salki, gdzie my sobie legalnie popijaliśmy "napoje gazowane". Jeszcze bardziej tajemnicze jest to, że nie zauważyłem tychże, mimo, że "ukryliśmy je" za ławką, która nie chowała ich absolutnie wcale a wcale. Podejrzenia ich rozwialiśmy, gdy nie okazaliśmy najmniejszego nawet zażenowania przeprowadzonym nalotem. Kolczyk, który był zgubiony "całkowicie przypadkowo" w w/w salce, był pretekstem do pozbycia się dowodów. I tak oto znowu sprytni uczniowie górą!

Lenistwo idzie tak wolno, że bieda je dogania. Benjamin Franklin

felis : :
sty 12 2004 Short note about diarys
Komentarze: 5

Przyznaję, ja też prowadziłem kiedyś pamiętnik. Z różną systematycznością (nie oszukujmy się - jak większość rzeczy w moim życiu), ale prowadziłem. Nawet zapisałem trzy kajety, pisząc parę ładnych lat. Teraz kiedy do tego wracam, teksty wydają mi się błahe, trywialne i co najwyżej pół-szczere. Może nie potrafiłem się bardziej otworzyć, wyłożyć spraw istotnych, ale przychodzi mi na myśl, że wszystkie pamiętniki, dzienniki, czy jak je zwać, są podobne. Albo takie jak moje: opis codzienności nie ukazujący niczego poza zajęciami piszącego i nie mówiące nic o nim samy, albo coś zupełnie przeciwnego, przesadne otwarcie się, opisywanie wszystkich najdrobniejszych szczegółów życia emocjonalnego, które i tak za parę lat nie zainteresują nikogo, nie wyłączając piszącego. Z wszystkich chyba tylko te internetowe są jakieś prawdziwe, choć i one mają wady, przecież wiedząc, że nasze uzewnętrznienie mogą przeczytać zupełnie obce nam osoby, zmienia trochę jego formę. Jaki nasuwa się wniosek z mojego wywodu? Jakkolwiek byśmy się nie starali, zwierzanie się kartce papieru (czy np. klawiaturze komputera), nie zastąpi rozmowy z prawdziwym przyjacielem, który w razie potrzeby pomoże, z którym możesz się powygłupiać, który zawsze powie, że będzie lepiej...

Życie jest najpiękniejszą z bajek. Hans Christian Andersen

felis : :
sty 02 2004 Happy New Year!
Komentarze: 4

Większość przerwy świątecznej już za nami. Święta minęły, Sylwester minął, jeszcze troche można poleniuchować, ale w pamięci siedzi, że za chwilę trzeba będzie włożyć plecak i biec do szkoły. Makabra... Póki, co jednak żyję tym, co się wydarzyło.
Święta... W tym roku przyniosły wiele zmian. Zwykle wigilia oznaczała dla mnie kolację w gronie dość dużej, bądź co bądź, rodziny (rodzice, ciocie, wujkowie, kuzyni, babcie), tym razem było to kameralne spotkanie z rodzicami - w trójkę. Na początku żal było mi tego całego radosnego szumu, biegania, wszystkiego, co jest związane z świętami wśród dużej rodziny. Później zmieniłem zdanie. Wiadomo - poprzednie były świetne, ale ta wigilia dała mi odpocząć od otoczki, poznać inny sposób spędzania tego dnia. B. mi się on podoba.
Sylwek - to jest temat bardzo świeży, o którym można by pisać i pisać. Siwester, impreza u mojej kumpeli, była genialna. Świetne towarzystwo, zabawa, no i 'primavera' :). Wszystko było super. Dziury w pamięci: małe. Podobno zapomniałem o jakimś toaście przy Eminemie, przy którym, zarzekałem się, że to będzie jedna z rzeczy, które na pewno zapamiętam, ale co tam... ;) Ludzie pod wpływem 'primavery' robią różne rzeczy. Ja urządziłem w kuchni konkurs mokrego podkoszulka, a byli też tacy, co uwierzyli, że bigos to sałatka marchewkowa... ;) Odbyły się też (podobno, bo albo nie pamiętam, albo mnie tam nie było) zawody znajomości "Aniele", Arek vs. Filu, zakończone "Dla wszystkich fajnych babek!" w uroczym wykonaniu Sylwii. Ogólnie rzecz ujmując, dużo rzeczy nie zawiodło moich oczekiwań, a znakomita większość je przerosła.  Przekonałem się, że wolny taniec można tańczyć do wszystkiego. Że jak się posiedzi z głową nad kiblem przez parę chwil to mdłości mijają (albo i nie). Że dziury w rajstopach (nie, nie moich ;)) na ogół się powiększają, jak się im pomoże. Że tańczenie w kuchni jest równie przyjemne. Że czas za szybko mija. Że dźwięk hh po techno to muzyka dla moich uszu. Wiele innych rzeczy też się dowiedziałem, choć nie wszystkie mogę tu umieścić, ale okazuje się, że taki Sylwek, a ile można się nauczyć... ;) 

Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów. Isaac Newton

felis : :