Komentarze: 5
Przyznaję, ja też prowadziłem kiedyś pamiętnik. Z różną systematycznością (nie oszukujmy się - jak większość rzeczy w moim życiu), ale prowadziłem. Nawet zapisałem trzy kajety, pisząc parę ładnych lat. Teraz kiedy do tego wracam, teksty wydają mi się błahe, trywialne i co najwyżej pół-szczere. Może nie potrafiłem się bardziej otworzyć, wyłożyć spraw istotnych, ale przychodzi mi na myśl, że wszystkie pamiętniki, dzienniki, czy jak je zwać, są podobne. Albo takie jak moje: opis codzienności nie ukazujący niczego poza zajęciami piszącego i nie mówiące nic o nim samy, albo coś zupełnie przeciwnego, przesadne otwarcie się, opisywanie wszystkich najdrobniejszych szczegółów życia emocjonalnego, które i tak za parę lat nie zainteresują nikogo, nie wyłączając piszącego. Z wszystkich chyba tylko te internetowe są jakieś prawdziwe, choć i one mają wady, przecież wiedząc, że nasze uzewnętrznienie mogą przeczytać zupełnie obce nam osoby, zmienia trochę jego formę. Jaki nasuwa się wniosek z mojego wywodu? Jakkolwiek byśmy się nie starali, zwierzanie się kartce papieru (czy np. klawiaturze komputera), nie zastąpi rozmowy z prawdziwym przyjacielem, który w razie potrzeby pomoże, z którym możesz się powygłupiać, który zawsze powie, że będzie lepiej...
Życie jest najpiękniejszą z bajek. Hans Christian Andersen