Archiwum 01 grudnia 2003


gru 01 2003 Kochanek w szafuni z gzymsikiem
Komentarze: 4

No i po cichutku przyszedł grudzień. Może to kwestia pogody, ale na razie wcale nie czuję nastroju zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Powinien być śnieg, trzaskający mróz etc., a tu bryndza, nic takiego się nie dzieje. Niedługo kwiatki zakwitną, tak jest ciepło. A ja tylko codziennie wyglądam, czy już aby nie sypie śnieg. Zima to moja ulubiona pora roku. Zdecydowanie. Nie ma nic lepszego od zimy. Każda pora roku ma swoje zalety, ale zimą jest po prostu najlepiej! Już widzę, jak rzesze ludzi się ze mną nie zgadzają, ale cóż ja mogę... Często mam takie dziwne "ulubienia", które wcale się nie zgadzają z otoczeniem. I co ja na to mogę? :))
Powoli mija czas w szkole. Przygotowujemy się teraz z 'C'est la vie' do obchodów roku Gałczyńskiego. Znowu było mnóstwo śmiechu. Czego rzecz jasna reżyser nie akceptuje. Ale co tam - sama sprowadziła pana Stasika, który otworzył nam oczy na to, że powinniśmy brać swoje życie w swoje ręce. O ciekawości dzisiejszych zajęć może świadczyć najdobitniej jeden fakt. Podchodzimy do Beaty (aktualnie operator oświetlenia), a ona ma głowę opartą na rękach, twarz ukrytą w dłoniach. My: "co się stało?" etc., a ona podnosi głowę i rzuca na nas błędne spojrzenie. Nic się nie stało, tylko z nudów... zasnęła. Wnioski wyciągnijcie sami. ;)) Ale mimo wszystko, wyjdzie cacy, ja to wiem! :D

Idź przez życie z podniesionym czołem, a nie z zadartym nosem. Magdalena Samozwaniec

felis : :