Komentarze: 13
Dwoje ludzi. Siedzą na przednim siedzeniu samochodu albo obok siebie w autobusie, może w jednym przedziale w pociągu. Ona ma może trzydzieści pięć lat, a może dobiega już pięćdziesiątki; on siwych skroni nie ukrywa - przeciwnie, pewnie myśli, że dodają mu powagi, ewentualnie nie myśli nic. Sąsiadują ze sobą przez kilka długich podróżnych godzin. Są obok siebie i to wszystko, co ich łączy. Po godzinie ona wyjmuje kawę i mówi, bardziej z uprzejmości, niż z chęci: "Może się pan napije?". On odmawia albo i nie, potem wymieniają kilka słów o pogodzie (bo zawsze jest albo za gorąco albo za zimno), o podatkach (stale zbyt wysokich i obelżywych dla uczciwych obywateli), wzrastających cenach (które niedługo osiągną pułap niemożliwości), etc. Narzekają jeszcze może chwilę, może dwie, potem rzucają jakieś frazesy, uprzejmości. Później cisza. On zapada w drzemkę, a może jednak ona. Szelest przeglądanej gazety. Podróż się kończy. Ona wysiadając myśli: "Jaki miły mężczyzna"; on podobnie: "Co za miła kobieta". Za kilka chwil w natłoku spraw zapomną o sobie. Podróż dobiega końca, a im nawet do głowy nie przyjdzie, że stracili szansę - jeśli nie na przyjaźń czy miłość, bo o te pewnie nie tak łatwo, to na ciekawą znajomość czy chociaż interesującą dyskusję. A stracone szanse - jak powszechnie wiadomo - nie powtarzają się nigdy.
Aby zdobywać wielkość, człowiek musi tworzyć, a nie odtwarzać. Antoine de Saint-Exupry