So exciting...
Komentarze: 3
Ciekawy dzień. Szczerze, to ciekawszy niż mógłbym się spodziewać.
Zaczęło się wszystko rano. Obudziłem się za póxno, zadanie z matmy zrobiłem tylko w połowie, no i bym się spóźnił, gdybym, nie pobił swojego rekordu w czasi dojścia do szkoły ;)). No, ale zdążyłem. Dziewczyn nie było na żadnej z dwóch lekcji, bo były na próbie - nic nie straciły szczerze mówiąc. Nuuuuudy. Jedynym nie-nudnym akcentem w czasie lekcji była próba sabotażu matmy, niewypał niestety, przez tą samą osobę co zawsze. No i tak dobrze żarło i padło, ale nic. Dalej była akademia, która nie wzruszyła nikogo poza Gomezem, który był wyraźnie rozczulony do łez ;)). Ale prawdziwy Dzień przez duże D rozpoczął sie później. Dowiedziałem się, że dzisiaj przyjeżdża Piotr Stasik, człowiek, na spotkanie z którym czekamy (my, czyli Zespół Teatralny "C'est la vie") już od dawna. Miał przeprowadzić z nami warsztaty teatralne. Nie zawiedliśmy się. Super gościu, pokazał nam, że naprawdę możemy się rozwijać, nawet tutaj. Podbudowało mnie to. Te 3,5 h dały nam bardzo dużo.
A to jeszcze nie koniec. Na chórze, który był dzisiaj tylko symboliczny szczerze mówiąc, dowiedziałem się, że jutro sa warsztaty jazzowo-wokalne, na które jestem zaproszony. GENIALNIE! Podobno są świetne. No to cały weekend spędzę śpiewając i to jeszcze to co lubię - jazz, gospel etc. Czy można sobie wymarzyć coś lepszego (pytanie retoryczne ;)))?
Wczoraj był trzynasty, więc pewnie dlatego dzisiaj tak szczęśliwie. Wczoraj paroksyzm pecha, dzisiaj szczęścia. I tak Natura dąży do równowagi...
Wspomnienia o nas zginą w czasie jak łzy w deszczu... "Łowca Androidów"
Dodaj komentarz