...and the happy new year
Komentarze: 0
2005. Rok dość udany trzeba przyznać. Było kilka spektakularnych sukcesów, kilka miłych zdarzeń, dobrych znajomości, niespodzianek, miejsc, słów, które coś znaczą. Ludzi, którzy wiele dla mnie znaczą. Zmieniłem się? Pewnie trochę. I dobrze, bo zatrzymanie się w miejscu byłoby poważnym błędem.
Porażki? Z pewnością można odnotować kilka. Kilka zgrzytów, parę rzeczy, których pamiętać nie warto. Trochę nerwów, którymi za to płaciłem. Ale w szerszym kontekście nie było to przytłaczające. Po porażce albo się nie wstaje albo wstaje się z nowymi doświadczeniami i silniejszym. Mnie udało się zawsze być na wierzchu.
Postanowień noworocznych chyba robił nie będę. Staram się z całych sił, by było jak najlepiej i postanowienia nic tu nie zmienią. Zresztą chyba mam za słabą wolę na robienie postanowień.
Szczęśliwego roku 2006!
Nie ma nowych kierunków, jest jeden: od człowieka do człowieka. Stanisław Jerzy Lec
Dodaj komentarz