Najnowsze wpisy, strona 3


lis 30 2005 lewa noga
Komentarze: 6

Są takie dni, kiedy wszystko idzie nie tak. Na początku o tym nie wiesz, o tym, że wstałeś tego dnia lewą nogą. Na początku to się maskuje, jest nawet miło. A potem się zaczyna. Nagle każda rzecz, której się dotykasz, robi wszystko, co może, byleby tobie przekór. Niektórzy ludzie nagle nie są sobą albo, co gorsze, są sobą tak bardzo jak tylko potrafią, nagle wszystko ci wypada z rąk, atrament w piórze się kończy, zapominasz rękawiczek, ucieka ci ostatni autobus, przypalasz obiad. Apogeum przypada na moment, kiedy idziesz wieczorem i nawet latarnie gasną na twój widok.
Właśnie taki dzień, dzień, w którym nawet ciastka są dziwnie drogie, a torba dziwnie ciężka, mam za sobą.
Byle do jutra.

Dzień powszedni jest właściwą szkołą życia i z pewnością też szkołą wiary. Christian Schtz

felis : :
lis 01 2005 wyraz podstawowy: maszyna
Komentarze: 3

maszynista m odm. jak ż IV, CMs. ~iście; lm M. ~iści, DB. ~tów
«mechanik prowadzący lokomotywę; specjalista uruchamiający maszynę, regulujący jej działanie, mający nadzór nad maszynami (np. w fabryce); pracownik obsługujący maszynę, wykonujący określoną pracę z jej pomocą»

maszynistka ż III, CMs. ~tce; lm D. ~tek
«kobieta pisząca zawodowo na maszynie»

(Słownik Języka Polskiego PWN)

Nie ma żeńskiej formy od maszynisty, nie ma męskiej od maszynistki. Co to oznacza? Pomijając rzecz jasna to, że jest to wybitnie seksistowskie podejście do sprawy (w tym miejscu słychać ryk feministek, coś w stylu "kobiety do lokomotyw!"), a także fakt, że w formach tych widać pewne odzwierciedlenie ról płci w społeczeństwie sprzed może pół wieku, co jest pewną ich wartością historyczną.
No więc, co to oznacza? Oznacza to, że przez ostatnie dwa tygodnie byłem, nie mniej i nie więcej, tylko maszynistką. I po długich niezbyt przemyśleniach dochodzę do wniosku, że to chyba nie dla mnie, w byciu nią nie odczuwam żadnej przyjemności. Maszynistą zresztą też bym chyba nie chciał być. Wiem kim nie zostanę na pewno. To już coś.
Kto odpowiedział poprawnie na moje pytanie, temu gratuluję, nagrodą miała byc godzina snu więcej, ale już wyszła wczoraj.

Jucundi acti labores. Cyceron

felis : :
paź 29 2005 memory
Komentarze: 4

Kiedy wracałem do domu późnym wieczorem, początkiem ciemnej nocy, ulice mojego miasta były puste. Całkowicie wyludnione. Nikt się nie przechadzał, nikt nie spacerował, nikt się nawet nie snuł zaułkami. Po prostu próżnia. Świecące latarnie jeszcze pogarszały ten stan, bo widać było jak na dłoni, że ludzie jakby wyparowali, pewnie zamknięci w swoich ciepłych mieszkaniach przed rozjarzonymi telewizorami albo w miękkiej pościeli.
Przy tak dojmującym braku ludzi, widać było koty, które wyległy na ulice. Na każdej mijanej przecznicy co najmniej kilka par błyszczących srebrzystych oczu. Wiedzą, że nocy marnować nie można, że to ten czas i to miejsce. Przypadkowy przechodzień - ja - nie robi na nich żadnego wrażenia. Na moście jeden kot przycupnął, drugi stał na wyprostowanych łapach i ze zjeżoną sierścią, patrzyły na siebie nieruchome. Kiedy przechodziłem obok nich, nawet jeden wąs im nie drgnął.
Nie mogę się pozbyć wrażenia, że po zmroku to miasto należy do nich, a my nawet o tym nie wiemy.

Koty są niekończącym się przeciwieństwem odkrycia. Leslie Kapp

felis : :
paź 14 2005 tiwi
Komentarze: 4

W telewizji lecą same odmóżdżacze. Kanał pierwszy - odmóżdżacz, kanał drugi - odmóżdżacz, kanał trzeci - odmóżdżacz... A ja siedzę i nie zwracam na to uwagi. Myślę inspirująco o tym, że jeszcze dużo rzeczy przede mną, myślę filozoficznie, że życie jest zagadką, myślę odważnie o rzeczach niesłychanych. A co na to TV? Tam nadal odmóżdżacze. Nie rozumiem - czy właśnie tego oczekują widzowie? Czy taki jest vox populi? Zaczynam przysłuchiwać się w słowa sączące się z głośników dolby-surround, tylko chwilkę. To mi w całości wystarczy. Już rozumiem. Jestem całkiem odmóżdżony. Błogi stan.

Kiedy filozof odpowiada, przestajemy rozumieć, o co pytaliśmy. Andr Gide

felis : :
wrz 05 2005 Back to life, back to reality
Komentarze: 3

Przymusowo skończył się mój okres (prawie) nieograniczonej wolności. I paradoksalnie odkryłem, że dwa miesiące, które oficjalnie zwą się czasem wolnym, były bardzo pracowite. Nauczyły mnie wiele. Jestem teraz bardziej świadomy. Umiem sobie poradzić w dziwnych sytuacjach. Znam ludzi trochę lepiej. Wiem, jak zachować zimną krew, gdy nadchodzi kryzys. Znam wagę takich czy innych decyzji. Potrafię spiąć wszystkie siły, by zdążyć na czas. Wiem, co robić, by odpowiedzialność nie była niewygodnym frazesem. Bawię się przy tym wszystkim i to, ta radość, w tym wszystkim jest najwspanialsza.
Tak, zdarzyło się wiele. Było cudownie.

Kto żyje w strachu, nigdy nie będzie wolny. Horacy

felis : :