Archiwum lipiec 2006


lip 12 2006 moje miejsce magiczne
Komentarze: 6

Zdarza się czasem, że masz wszystkiego dość. Twoje wewnętrzne baterie wskazują absolutely empty, a rozglądając się dookoła masz ochotę krzyczeć, wrzeszczeć, wyć i gryźć. Wtedy jesteś gotowy wsiąść do pociągu, jechać pięć godzin albo i więcej, tłuc się w niewygodnym przedziale, wciśnięty między czyjś ogromny neseser i stadko niesfornych dzieciaków, by w końcu wysiąść na jakiejś małej stacji. Po to, by tam z każdym oddechem wciągać w płuca magię. Każda uśmiechnięta twarz będzie Ci mówiła, jak fajnie jest żyć. Ktoś postawi przed Tobą wielki kubek kawy i porozmawia. Albo się z Tobą po prostu napije. Wszystko, co robisz, będzie miało niewyobrażalny sens. I będziesz czuł się jedyny we wszechświecie. Wolny.
I będziesz chciał tam wracać. Bo oto znalazłeś swoje magiczne miejsce.

Nie jestem szalony. Interesuje mnie wolność. Jim Morrison

felis : :
lip 12 2006 merry hot christmas
Komentarze: 4

Upał. Trzydziestostopniowy ukrop. Idę po mieście, a tenisówki kleją mi się do roztopionego asfaltu. Ocieram pot z czoła. Przypadkiem spoglądam na dom po drugiej stronie ulicy. Przystaję. O kurde. Cały przystrojony bożonarodzeniowymi światełkami! Nachodzi mnie dziwne uczucie. To zabawne, bo nagle przypominam sobie, że za kilka miesięcy w tym samym miejscu będzie mróz, mysli będą zamarzać, będzie leżał śnieg, a dookoła będą hasać Święci Mikołaje. Teraz, gdy te trzydzieści stopni Celsjusza leje mi się z nieba na głowę, jest to nierealna, wręcz surrealistyczna myśl. Tak samo jak widok tego domu z bożonarodzeniowymi dekoracjami. Ciekawe czy w środku jest też choinka, a na niej bombki?

Nie ma większego skarbu nad wartość dnia. Johann Wolfgang Goethe

felis : :
lip 10 2006 sennik
Komentarze: 3

Śniło mi się coś nieprzyjemnego. Śniło mi się, śniło, materia snu mnie otaczała, otaczała, coraz ciaśniej i ciaśniej. I zdecydowanie nie podobało mi się to. Nagle jednak zrozumiałem, że takie natężenie niezwykłości i absurdu po prostu nie może istnieć w rzeczywistości (jakkolwiek po rzeczywistości spodziewam się bardzo wiele) i musi być to tylko sen. W tym cudownym momencie zmienił swoje oblicze - nic już nie było groźne, nic nie przerażało, nic nie denerwowało. Wchodziło się w niego jak w grę komputerową, z lekkim dreszczykiem emocji i poczuciem, że w żaden sposób to niczego nie zmieni.
Potem się obudziłem. I miałem rację - niczego to nie zmieniło. Nawet nie zapamiętałem tego snu. Tylko gdzieś z tyłu głowy tkwiło delikatne poczucie zwycięstwa. I niewyspanie.

Marzenia senne na jawie – to nadzieja. Arystoteles
felis : :