Archiwum grudzień 2003


gru 19 2003 I wcale nie jest mi żal
Komentarze: 5

Jestem chory. Wczoraj był mały kryzys, dzisiaj już jest lepiej. Jak sami jednak widzicie po tytule, nie jest mi za bardzo żal. Dwa dni odpoczynku wpłynęły na mnie wcale dobrze. Uspokoiłem się, przemyślałem parę spraw. Trochę życie przepłynęło obok mnie. I naprawdę nie jest mi żal. Czas sobie uświadomić, że nie jestem wszędzie niezbędny, że czasem mogę zostawić sprawy samym sobie, że inni sobie beze mnie chwilę poradzą. Miła myśl. Jakby nie patrzeć, czasem warto sobie coś takiego wystawić, bo inaczej się człowiek zagoni i nie będzie miał z tego pożytku ani on, ani otoczenie.

Życie jest kwarantanną na drodze do raju. Karol Juliusz Weber

felis : :
gru 17 2003 Idą Święta..
Komentarze: 4

Jak ogłasza Coca-Cola - "coraz bliżej Święta, coraz bliżej Święta...". No i prawda - Boże Narodzenie już tuż, tuż.  Widać, słychać i czuć to wszędzie, gdziekolwiek się człowiek nie ruszy. W radiu lecą świąteczne piosenki, wszystkie sklepy ogłaszają bożonarodzeniowe promocje, spadł w końcu śnieg (na cześć śniegu: hip hip hurra!), z każdego kąta spogląda na nas Święty, zwany Mikołajem. Jednak to, po czym najbardziej można poznać, że już niedługo zanurzymy się całkowicie w nastrój Świąt, jest szkoła. W szkole (nie wątpię, że wszędzie indziej też) zamiast poluzować, mamy teraz 20 razy pracy więcej niż normalnie. Jak się narobiło zaległości, to się teraz ma robotę. Ale nawet to nie jest mi w stanie popsuć nastroju. Jeszcze tylko kilka dni i koniec. A wtedy będzie fantastycznie. Zostawię za sobą problemy i w końcu odpocznę, jak należy. Choinka, prezenty, jemioła, opłatek, wigilia, nawet ten nieszczęsny karp - to są zdecydowanie moje klimaty. Jezusicku, jak ja uwielbiam Boże Narodzenie!

Kiedy coś uparcie gaśnie - zaufaj iskierce nadziei. Wojciech Bartoszewski

felis : :
gru 04 2003 Do pełni cztery dni...
Komentarze: 3

Zauważam u siebie ostatnio ciekawy objaw, jeśli tak to można nazwać. Mój rytm dobowy staje się coraz bardziej lunarny, czyli prościej rzecz ujmując, duża część mojego życia przypada na noc. Człowiek jako istota solarna, powinien wykorzystywać każdą chwilę dnia, ale nie ja. Wampirzy typ. ;))) Siłą woli zmuszam się, żeby wstać i iść do takiej szkoły, a później kładę się, śpię i wstaję np. o 19:00. No i nie śpię rzecz jasna do drugiej-trzeciej. Po przemyśleniu stwierdzam, że nie jest to wcale takie złe. I uczyć się łatwiej, bo cicho, i poczytać można, posłuchać muzyki. Żyć, nie umierać. Tylko cholernie ciężko się wstaje rano. A wstawać trzeba, choćby dlatego, że dni są wcale, ale to wcale ciekawe. Dzisiaj cały dzień prawie chodziłem po mieście i kwestowałem na rzecz akcji "Mikołaj Dzieciom", mającej zapewnić radosne święta dla wielu dzieci z naszego rejonu. Szczytny cel. Mimo drobnych przeszkód albo niedrobnych cierpień ;) zbieraliśmy dzielnie. Ludzie nawet całkiem chętnie wrzucali nam do puszek ciężko zarobioną obiegową walutę, ale wielu też było, którzy mówili, że sami są w podobnej sytuacji. Któż teraz nie ma ciężko? Cieszy, że pomimo tego pomagają. Pokazują ludzką twarz człowieka, której czasem już nie jestem pewien... Jednym słowem miło.

Jedynie miłość rozumie tajemnicę: innych obdarować i samemu przy tym stać się bogatym. Clemens von Brentano

felis : :
gru 01 2003 Kochanek w szafuni z gzymsikiem
Komentarze: 4

No i po cichutku przyszedł grudzień. Może to kwestia pogody, ale na razie wcale nie czuję nastroju zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Powinien być śnieg, trzaskający mróz etc., a tu bryndza, nic takiego się nie dzieje. Niedługo kwiatki zakwitną, tak jest ciepło. A ja tylko codziennie wyglądam, czy już aby nie sypie śnieg. Zima to moja ulubiona pora roku. Zdecydowanie. Nie ma nic lepszego od zimy. Każda pora roku ma swoje zalety, ale zimą jest po prostu najlepiej! Już widzę, jak rzesze ludzi się ze mną nie zgadzają, ale cóż ja mogę... Często mam takie dziwne "ulubienia", które wcale się nie zgadzają z otoczeniem. I co ja na to mogę? :))
Powoli mija czas w szkole. Przygotowujemy się teraz z 'C'est la vie' do obchodów roku Gałczyńskiego. Znowu było mnóstwo śmiechu. Czego rzecz jasna reżyser nie akceptuje. Ale co tam - sama sprowadziła pana Stasika, który otworzył nam oczy na to, że powinniśmy brać swoje życie w swoje ręce. O ciekawości dzisiejszych zajęć może świadczyć najdobitniej jeden fakt. Podchodzimy do Beaty (aktualnie operator oświetlenia), a ona ma głowę opartą na rękach, twarz ukrytą w dłoniach. My: "co się stało?" etc., a ona podnosi głowę i rzuca na nas błędne spojrzenie. Nic się nie stało, tylko z nudów... zasnęła. Wnioski wyciągnijcie sami. ;)) Ale mimo wszystko, wyjdzie cacy, ja to wiem! :D

Idź przez życie z podniesionym czołem, a nie z zadartym nosem. Magdalena Samozwaniec

felis : :